czwartek, 29 listopada 2012
Dziś
śmiało mówię,że jestem silna. Choć nie przeszłam śmierci bliskiego
przyjaciela, nie umierał na moich oczach, nie przeżyłam strasznego
wypadku. Drugi raz pozbierałam się po odejściu przyjaciela. Przyjaciela,
od zawsze, na zawsze. Od małego. Wrócił po roku, a ja tak po prostu
przyjęłam go z otwartymi ramionami. Mimo tego ile bólu i ran
przysworzyło mi to jego ponowne pojawienie się, pozwoliłam zostać mu w
moim życiu. Jednak nie chciał być w nim na długo - odszedł po raz
kolejny, ale dziś moje drzwi dla niego są już bezpowrotnie zamknięte.
Minęło półtora roku, a ja żyję miłością na odległość. Mam Go, dla
siebie, na własność - a jednak tak obce są Jego ramiona dla mnie.
Przeżyłam z nim masę kłamstw i zwątpień w Niego. Jutro mija rok i sześć
miesięcy jak go nie widzę. Tyle dni, odkąd codziennie przyszło mi
płakać, bo Jego nieobecność, z dnia na dzień staję się coraz bardziej
uciążliwa. Tak jestem silna-bo straciłam przyjaźń życia. Jestem silna-bo
moja miłość wygrywa z kilometrami.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz