Mnie nikt nie zmusza do miłości. A nawet
wręcz przeciwnie, wszyscy mi ją odradzają. Ale ta miłość jest dla mnie
jak nałóg. Trwam w niej dobrowolnie, nic na siłę. Zachowuję się jak
narkoman, który co dzień twierdzi, że nie musi brać, ale chce,
codziennie zażywając coraz to większą dawkę. Sądzi, że to on jest tego
władcą, i to on decyduje, kiedy to wszystko skończy, a w rzeczywstości
rządzi nim trucizna. Ale on tego nie widzi, kiedyś to zobaczy, ale
będzie już za późno, żeby tak po prostu sie od tego odciąć raz na
zawsze. Ze mną jest tak samo. Jestem uzależniona od miłości. A trucizną,
która coraz bardziej mnie niszczy jesteś Ty...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz